Wino jakie jest każdy widzi – i właśnie od tego wizualnego wrażenia wiele zależy. Wiedzą o tym doskonale specjaliści od marketingu, projektanci, artyści, którzy dokładają starań, by konkretna butelka przyciągnęła uwagę, zainteresowała i zachęciła wyglądem do jej zakupu. Strategia produktowa jest niezwykle ważna w tej branży, gdzie w natłoku tysięcy gatunków, typów i nieraz skomplikowanych nazw szukamy tego, co będzie nam smakowało. A przecież z daleka butelki na półkach wyglądają podobnie. Zdarzają się pośród nich prawdziwe dzieła sztuki.
Najznamienitszym przykładem jest legendarne, kolekcjonerskie wino bordoskie Château Mouton od barona Rotschilda – każdy rocznik ma inną etykietę, projektowaną przez różnych artystów, nierzadko tej klasy, co Chagall czy Picasso. Zawsze jednak pojawia się wspólny motyw baranka, nawiązujący do nazwy posiadłości (fr. mouton – baran). Szczęśliwie dla konsumentów poza szatą graficzną, choćby najbardziej wyszukaną i atrakcyjną, etykieta wina niesie ze sobą również treść informacyjną. Na co warto zwrócić uwagę przy wyborze wina i jak czytać etykietę? Postaram się przybliżyć poniżej.
Treść obowiązkowa
Na początek rozczarowanie: jedyne obligatoryjne elementy, które muszą znaleźć się na każdej butelce wina, niezależnie od kraju jej pochodzenia to pojemność butelki i zawartość alkoholu! Niestety taka wiedza wyboru specjalnie nie ułatwia. Jednak żaden producent przy zdrowych zmysłach nie ogranicza się do tego niezbędnego minimum. Przede wszystkim będzie chciał zareklamować siebie, nierzadko największą czcionką zapisując nazwę swojej winiarni. Dalej pojawią się szczegóły, które mogą przybliżyć nam charakterystykę wina, naprowadzić nas w przybliżeniu na to, czego można się po nim spodziewać.
Podstawowa sprawa: dwie nogi wina
Powiedzmy, że trzeba wino jakoś sklasyfikować i już w samej jego nazwie zawrzeć pewną zapowiedź czegoś tak ulotnego, jak nasze wrażenia zmysłowe, płynące z degustacji: wyglądu, zapachu i smaku. Taka typografia w uproszczeniu będzie zawsze zawierać dwa fundamentalne aspekty: po pierwsze z czego, a po drugie gdzie wino zostało zrobione. Odmiana winorośli oraz geografia winnicy są dla wina tym, czym paszport lub dowód osobisty dla człowieka – budują jego tożsamość. Na nich, jak na dwóch nogach wspiera się charakter i osobowość trunku, którą odczytujemy podczas degustacji. Na etykietach win europejskich na pierwszy plan wysuwają się najczęściej nazwy geograficzne, jak Chianti, Rioja czy Champagne. Z kolei w krajach Nowego Świata – szczepy. I pierwsze, co zwraca naszą uwagę, to informacja czy wino powstało z chardonnay, czy powiedzmy z rieslinga. W sukurs przychodzi tutaj najlepiej włoska tradycja wielu regionów winiarskich, gdzie apelacja zawiera w sobie od razu obie „nogi”. Dobrym przykładem jest DOC Barbera d’Alba, czyli wino ze szczepu barbera, uprawianego w okolicy miasteczka Alba. Wbrew pozorom, te dwie informacje, w miarę wzrostu naszego doświadczenia degustacyjnego, dużo nam o winie powiedzą. Zwłaszcza w obrębie powtarzających się, kluczowych odmian będziemy czuli się pewniej – kto polubił cabernet sauvignon nie sięgnie chętnie po merlota i na odwrót. Atlas geograficzny określa warunki dojrzewania winogron, co przekłada się na styl wina.
Kontra prawdę ci powie, także w ojczystym języku
Wyższy stopień wtajemniczenia pogłębia naszą ciekawość co do szczegółów produkcji, takich jak wiek winnicy, uprawa ekologiczna, sposób i czas dojrzewania wina, a także rodzaj użytych beczek itd. Te detale nierzadko poznamy dopiero czytając informacje zawarte na odwrocie butelki, czyli na kontretykiecie. Wielu producentów właśnie tam umieszcza sugestie kulinarne i rekomendowaną temperaturę podania, a także notkę degustacyjną wina. Gdy treść ta jest przetłumaczona na język polski, świadczy to o produkcji na większą skalę i szerokiej dystrybucji danego wina, które pokrywają koszty dodatkowego nadruku i tłumaczenia.
Marcin Zatorski