Wielu Polakom są nieobce uroki Czeskiej Republiki – czy to królewska Praga, czy to malownicze zamki i miasteczka. Zwłaszcza tym wychowanym na kreskówkach Krecik, Rumcajs, Żwirek i Muchomorek i Sąsiedzi. Podróżujemy do kraju naszych południowych sąsiadów śladami Szwejka lub z rodzimych inspiracji książkowych Szczygła, Szczerka czy Mazana.
A nawet bez podróży wszyscy wiedzą, że Czechy potęgą piwną są i basta! I produkcyjną, ze względu na znaczną ilość browarów, i konsumpcyjną, ze względu na pozycję światowego lidera w tej kwestii, ze średnią 160 litrów rocznie na osobę dorosłą. Jak w tym kraju znaleźć wino? Czy jest czego szukać? Tak – trzeba tylko w naturalny sposób oddzielić właściwe Czechy, czyli Bohemię oraz Śląsk od Moraw i właśnie tam się skierować.
Na Morawy, czyli dokąd i po co
Morawy, po czesku Morava, to historyczna kraina na południowym wschodzie kraju, ze stolicą w drugim co do wielkości czeskim mieście Brnie. Dla mieszkańców Śląska czy Małopolski to region osiągalny w kilka godzin jazdy samochodem, dzięki autostradzie A1. Większość podróżujących przecina jednak tranzytem Morawy w drodze do Wiednia lub dalej, na południe Europy. Można ten kierunek za winem zrozumieć, ale nie można Moraw lekceważyć. Nie dość, że to całkiem poważny region winiarski, to jeszcze tak po czesku swojski, słowiańsko zrozumiały i bezpretensjonalny zarazem. Krajobraz winnic poprzetykany sielskimi piwniczkami byłby wystarczającym powodem, ale jego atrakcyjność zwiększają liczne zabytkowe miasteczka.
Najbardziej znane są imponujące Mikulov i Znojmo, na tym jednak nie koniec. Jeszcze mniejsze od nich Telcz, Trzeboń czy Kromieryż kradną serce odwiedzającym. Największym bodaj skarbem, dobrze ukrytym przy samej austriackiej granicy jest bajkowy zespół pałacowo-parkowy miejscowości Lednice i Valtice. Jest to imponująca rozmachem fundacja rodu Liechtensteinów, zabytek z listy światowego dziedzictwa kultury UNESCO, podobnie jak w dziedzinie natury jaskinie Morawskiego Krasu i rezerwat kserotermiczny Pálava. Doskonałym drogowskazem jest czytelna strona www.czechturism.cz także po angielsku i po polsku. Jest co zwiedzać, ale także jest co degustować!
Enoturystyka po czesku
Przygodę z morawskimi winami wypada zacząć w piwnicach zamku Valtice, które mieszczą salon degustacyjny najlepszych win Czeskiej Republiki, wybieranych corocznie przez grono ekspertów. Po zakupie biletu można dosłownie zanurzyć się w świat morawskich aromatów i smaków, degustując samodzielnie w jednym miejscu najciekawsze wina od rozmaitych producentów. Lektura obowiązkowa. Na mniejszą skalę podobną degustację samodzielną proponuje interesujący zamek templariuszy w Czejkovicach, prezentując dzieła lokalnych winiarzy. Jak zwykle jednak najciekawsze jest spotkanie z samym producentem, który najlepiej przedstawi swoje wina. Większość jednak niewielkich winiarni ma na co dzień zamknięte swe podwoje, dlatego warto się wcześniej umówić na wizytę. Albo namierzyć weekend otwartych piwnic, który latem odbywa się co tydzień w innej miejscowości, o czym informują wydawnictwa Krajem Vina i strona www.wineofczechrepublic.cz Jeszcze więcej odwiedzających goszczą winnice i piwniczki jesienią, w okolicy 11. listopada, kiedy pod patronatem świętego Marcina obchodzi się hucznie fetę młodego wina. Tutejsze białe wina są dobrą alternatywą dla francuskiego beaujolais, a odważni próbują nawet fermentującego moszczu o wiele mówiącej nazwie burczak… Poza tymi ludycznymi imprezami Morawy kuszą jednak ciszą i spokojem, urodą sielskiego pejzażu. Pewnie dlatego sprytni Czesi dobrze przygotowali sieć ścieżek rowerowych umożliwiającą wygodne zwiedzanie winnic. Należy ona do systemu europejskich tras Greenways, a nazywa się po prostu vinne stežky…
Vinne sklepy
Miłośnicy rowerów dobrze znają czeską markę Author i jej symbol w postaci pierwszej litery alfabetu. Patronuje ona także niezwykłej grupie producentów wina naturalnego. Oznaczenie „A” na butelce zapowiada spotkanie z winem od „Autentystów”, czyli ekologicznych producentów, którzy na Morawach hołdują zasadom nie-interwencjonizmu i antycznej naturalności, coraz modniejszej niszy, lubianej przez hipsterów i młodsze pokolenie krytyków winiarskich. Dla tradycjonalistów jest też duży wybór klasycznie produkowanych win. Jedne i drugie dojrzewają w malowniczych piwniczkach, zwanych tu myląco sklepami. Przeważają w tym sielskim klimacie wina białe, ale znajdą się też lżejsze czerwienie jak środkowoeuropejska frankovka, czy szlachetny pinot noir. Dużą grupę stanowią wina późnego zbioru, deserowe lub lekko słodkie. Riesling, sauvignon, czy pinoty mają tu nieraz naprawdę udane i poważne realizacje, mimo zabawnie brzmiących, zdrobniałych nazw. Morawy są blisko, tuż za miedzą i nie tylko dlatego są warte bliższego poznania.
Marcin Zatorski