Wino w czasach antyku

Zwiedzając dziś starożytne zabytki w Grecji i Włoszech oraz czytając mityczne opowieści możemy wyobrażać sobie jak wyglądało życie ludzi ponad dwa tysiące lat temu. Śródziemnomorska kolebka naszej kultury stała na wysokim poziomie cywilizacyjnym, a jednym z wielu jej codziennych przejawów było wytwarzanie i konsumowanie wina. Rzecz niemal naturalna na południu Europy, gdzie nieraz napój ten bywa tańszy i dostępniejszy od wody, wszechobecne winnice mają właśnie antyczny rodowód. Tylko czy Rzymianie pijali do posiłku, tak jak my, kieliszek chianti?

Mare nostrum

Nad Morzem Śródziemnym, zwanym nieraz po łacinie „naszym morzem” z powodu zależności nowożytnej kultury od dorobku antycznego, pijano wino i czczono Dionizosa. Co ciekawe ów grecki bóg wina ma pochodzenie orientalne. Mity podają, że przybył na Olimp z Tracji, co zgadza się z najstarszymi śladami tradycji winiarskich w Gruzji i na stepach czarnomorskich. Jego nietypowy kult w rozśpiewanych korowodach przyjmował się w Grecji stopniowo. Na tyle dobrze jednak, że w klimacie świąt dionizyjskich powstała sztuka teatralna, na trwale wiążąc wino z twórczością literacką! I to nie tylko w gatunkach dramatycznych, ale także w lirycznych.

Vino pellite curas! Do tego by „winem odpędzać troski” zachęcał największy poeta rzymski, Horacy. Z kolei sztuki plastyczne, zwłaszcza w dobrze zachowanych formach ceramiki czy mozaiki nieraz odwołują się do tematów winnych, ukazując sceny dionizyjskie lub biesiadników z czarkami wina w ręku.

I kto tu jest barbarzyńcą?

W czasach starożytnych do picia nie używano szkła, ale pijano z małych, płaskich miseczek. Trunki przechowywano w terakotowych amforach zabezpieczonych nie tylko korkiem, ale często smołą lub żywicą! Stąd przy nalewaniu niezbędne było sitko. Za brak kultury i barbarzyństwo uznawano picie czystego wina, zwanego merum. Zarówno Grecy jak i Rzymianie stosowali wielkie kratery do mieszania wina z wodą. Chodziło głównie o rozcieńczanie przy proporcji minimum jednej trzeciej wody, ale mogło sięgnąć nawet czterech piątych wody względem wina! Merum miało zastosowanie czysto medyczne, a mieszanie z wodą mogło też ukrywać niedoskonałości produktu. Dodawano nieraz do mieszanki przypraw korzennych, prawie jak w wermutach, a najwyższym uznaniem cieszyło się mulsum, czyli wino z miodem. Obecnie za nieeleganckie uznaje się dodawanie do wina lodu czy cukru i dziwnie patrzy się na austriacki zwyczaj podawania latem szprycerów. Być może jednak współcześni potomkowie barbarzyńskich Germanów przejęli zwyczaj od kulturalnych Rzymian?

Falernum

Pośród wielu prostych win codziennych, pijanych przy wieczornych posiłkach, również w antyku, istniały trunki odświętne, sławne i drogie. Co ciekawe nie były produkowane w najmodniejszych dziś regionach włoskich, chociaż Toskania i Piemont były już wtedy znane z uprawy winorośli. Tak na marginesie warto dodać, że Rzymianie podbijając Europę dwa tysiące lat temu wyznaczyli już najważniejsze centra winiarskie od Italii po Portugalię. Kierowali się przy tym wiedzą i doświadczeniem, powtarzaną choćby w poetyckim traktacie Wergiliusza o uprawie roli. Bacchus amat colles apertos (Georgica II, 113) „winorośl kocha otwarte wzgórza” to zasada aktualna po dziś dzień, według której większość regionów winiarskich Europy wykorzystuje naturalnie opadające brzegi dolin rzecznych. Za czasów rzymskich ceniono najbardziej wina z Kampanii, powstałe na wulkanicznych glebach u stóp Wezuwiusza. Najsławniejszym było wino o geograficznej nazwie Falernum. Wprawiało w zachwyt starożytnych pisarzy i filozofów, współczesnych pewnie by rozczarowało, albo przynajmniej zdziwiło, tak jak obecne białe wina z okolic Neapolu.

Marcin Zatorski